Edukacja Zdrowotna, zagrożenie czy bezpieczna przyszłość?

Autor: Swoimi Słowami

Każdy zbliżający się rok szkolny przynosi wiele zamieszania, przygotowania zakupów, poszukiwania podręczników. I nie ma w tym absolutnie nic zaskakującego. Tak to wygląda co roku od połowy sierpnia. Rodzice zaglądają głębiej do portfeli, a dzieci oraz młodzież przychodzi z coraz to nowymi piórnikami, tornistrami, przyborami szkolnymi, koniecznie ozdobionymi bohaterami nowych bajek czy animacji. W tym roku, do tego wielkiego magla środowiska powiązane z kościołem, Ordo Juris, Konfederacją, wrzuciły, a jakże, program dobrowolnej edukacji zdrowotnej, przygotowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Jedynym zarzutem tych środowisk jest ponoć seksualizacja dzieci chodzących do szkoły. Czy tak jest? Czy faktycznie uczęszczający na takie zajęcia dzieci, będą uczone różnych zachowań seksualnych? Sprawdzę u źródła. 

 

Przede wszystkim, należy już otwarcie powiedzieć, że nie jesteśmy zjednoczonym narodem, a skala różnic dzielących Nas w każdej dziedzinie, jest ogromna i nie wierzę w to, aby kiedykolwiek udało się komukolwiek Nas ze sobą pogodzić. Pomiędzy nie ma żadnej szansy na kompromis. Ktoś powie, że wszystkiemu winni są politycy i media. Dlaczego? Bo o wiele łatwiej jest wskazać jakiegoś trzeciego winnego, niż samemu przed lustrem przyznać się do winy. A więc kto jest temu winny? Media, Politycy, Kościół, organizacje fundamentalistyczne, organizacje feministyczne, organizujące się bojówki prawicowe, bierność masy społeczeństwa na to, co się w kraju dzieje… Słowem: winni są wszyscy.

O ile w latach 90 walka polityków o nasze głosy miała głębszy sens, o tyle dzisiaj jest to walka o emocje. Niestety, i mogą się na mnie takie osoby obrazić, ale najwięcej gry na emocjach, szczególnie tych negatywnych, jest po prawej stronie naszej polskiej rodziny.

Jeżeli dołożę do tego wszystkiego boga dzisiejszych czasów, czyli FAKENewsa, to mamy już wszystko zapięte na ostatni guzik.

 

 

Ten przykrótki wstęp popełniłem dlatego, aby Czytelnik, słuchacz, mógł zrozumieć, dlaczego nie warto zawsze być przeciwko, a wystarczy niektóre tematy pominąć.

Zaproponowana przez Minister Nowacką dobrowolna Edukacja Zdrowotna, w swoich założeniach, ma pomagać i wspierać młodych ludzi w trudnym etapie ich dorastania, dojrzewania. Edukacja jest dostosowana, przynajmniej w założeniach programowych, do wieku dziecka, nastolatka, osoby już dorosłej, skoro weźmiemy pod uwagę, że najstarsi uczniowie szkół średnich, to osoby pełnoletnie.

Środowiska prawicowe najbardziej zaniepokoiły kwestie, jak to nazywają, seksualizacji młodych ludzi. Jednocześnie nie potrafią w żadnym wpisie na portalach społecznościowych, żadnym wywiadzie, wskazać tego „niebezpieczeństwa”. Pierwsze skrzypce gra tutaj kler katolicki, który ponownie staje w kontrze do jakichkolwiek edukacji, jeżeli nie jest to religia. I tak od początku jego istnienia. Nie zajmujmy się jednak patologią.

Nie ukrywam swoich centrowych, centro-lewicowych poglądów. Absolutnie. Jest to dla mnie naturalne, że człowiek powinien mieć swoje Centrum, odrobinę z lewa i odrobinę z prawa. Jeżeli w samolocie, na statku, w samochodzie, ładunek zostanie rozmieszczony nie równomiernie, może to doprowadzić do tragedii.

Co powinien w takiej sytuacji człowiek rozsądny, sceptyczny, ale myślący? Powinien zajrzeć do źródła. I ja z tego właśnie źródła postanowiłem skorzystać. Udałem się na stronę MEN-u i tam wyszukałem wszystkie informacje na temat nowego, przypominam po raz kolejny, dobrowolnego programu edukacji zdrowotnej. Dla ułatwienia sobie skupiłem się na klasach, do których uczęszczają moje córki.

Natalia to III klasa szkoły średniej, a Dorota, to klasa piąta szkoły podstawowej.

 

 

W szkołach ponadpodstawowych program otrzymał nazwę: Holistyczna edukacja prozdrowotna w szkole ponadpodstawowejciało, umysł, duch. Siła harmonii” Brzmi trochę jak pomieszanie Biblii z Harrym Potterem.

W przełożeniu na język ludzki celem programu jest wspieranie młodych, często prawie dorosłych ludzi w budowaniu ich własnego dobrostanu psychicznego, relacji, na podstawie zdrowia fizycznego, psychicznego, emocjonalnego, duchowego, seksualnego (słowo klucz dla prawicy) i społecznego. Co ważne, zajęcia nie mają mieć formy lekcyjnej, ale być miejscem dialogu, dyskusji, gdzie osoba prowadząca zajęcia, nie jest wyrocznią, ale cichym głosem, bo to nie jej głos, nie głos nauczyciela jest najważniejszy. Dzięki takim zajęciom, w których wzajemny szacunek do siebie, do innych uczestników, ma być kluczowym, w rozwoju takich umiejętności społecznych, osobistych jak empatia, odporność psychiczna, umiejętność stosowania uwagi, w komunikacji, czy samokontroli u tych młodych ludzi, dopiero zaczynających start w dorosłe życie.  

 

Można powiedzieć, że jest to taka forma, znana bardziej pod kryptonimem: „Słuchamy, nie oceniamy”. Swoimi Słowami

 

Co ważne, to prowadzący wraz z młodzieżą mają pełną swobodę w wyborze kolejnych tematów do rozmowy, do przepracowania. Nie bez wpływu będzie miała tutaj specyfika samej grupy czy bieżące wydarzenia osobiste, społeczne, mające wpływ na uczniów.

Słowem podsumowania, uczniowie zostaną zachęcani do autorefleksji nad swoim życiem stylem życia, własnymi potrzebami, wartościami, jakie są dla każdego z osobna, najważniejsze. Forma zajęć, czyli swobodna rozmowa, powinna pomóc  w rozwijaniu własnych kompetencji społecznych, budowania zdrowych partnerskich relacji z rówieśnikami i nie tylko. Przy okazji, sami uczniowie w sobie mogą zauważyć, że wiele problemów, jakie ich spotyka, nie jest winą otoczenia, ale ich podejścia do życia, do kolegów, do rodziny. Nic o seksualizacji.

Im dalej w las, tym założenia programu są słuszne, jak mawiał pewien Anioł, ale realizacja programu jest zależna od czynnika ludzkiego.

 

 

Godność i szacunek wobec człowieka, czyli o zaletach różnorodności i wadach dyskryminacji. Również w kontekście Praw Człowieka. I dalej po kolei: Zdrowie i odpowiedzialność; Wolontariat – pomoc seniorom, osobom niepełnosprawnym; Ogólna Edukacja zdrowotna; Styl życia a szacunek dla zdrowia; Dlaczego warto się badać; Serce, kardiologia, odżywianie się; Profilaktyka onkologiczna; Samokontrola własnego organizmu, czyli badania skóry, piersi i jąder; Profilaktyka nadwagi, otyłości, metabolizmu; Znaczenie aktywności fizycznej, dla poprawnego rozwoju i dla zdrowia całego organizmu; Dieta, czyli poprawne odżywianie; Komunikowanie własnych potrzeb; Świadome życie w społeczeństwie i rodzinie; Ustalanie granic i odporność na wpływ otoczenia; Świadomość obywatelska; Świadome planowanie rodziny, świadome macierzyństwo, świadome ojcostwo; Pielęgnowanie więzi rodzinnych, zachowanie bliskich relacji z najbliższymi, ale i rozpoznawanie patologii, których nie powinno się pomijać; Zjawisko bezpłodności, metody leczenia i profilaktyki; Nauka o ciąży, opieki, zdrowia matki i dziecka; Zmiany klimatu; Życie w Internecie. I nic o seksualizacji…

Szukam, naprawdę uczciwie szukam tych zagrożeń, o jakich huczy prawica.

 

   

 

 

W drugim, kolejnym etapie Edukacji zdrowotnej w większości rozwijane są zagadnienia wymienione powyżej, ale uczciwość nakazuje wskazać takie punkty programu, które wcześniej się nie pojawiły, albo nie wybrzmiały odpowiednio głośno i wyraźnie. Do takich należą takie tematy jak:

Szacunek dla decyzji życiowych innych osób w rodzinie. Chyba zaczynam wkładać kij w mrowisko. Faktycznie, zauważam w rodzinach blisko związanych z kościołem, prawicą, mających sympatie prawicowe, jak trudno przychodzi im akceptacja decyzji ich dzieci, szczególnie jeżeli dotyczą one odmiennej orientacji, czy odwróconego stylu życia o 180 stopni od tego, jaki prowadzili rodzice. Ktoś złośliwy może powiedzieć, że podobne reakcje na odmienne decyzje podejmowane przez dzieci, mają rodzice z poglądami lewicowymi. Otóż nie. I nie jest to poparte osobistymi poglądami, ale obserwacją wielu, wielu rodzin.

 

 

Prawo rodzinne, czyli nauka o małżeństwie, związkach partnerskich, rodzicielstwie. Czy tutaj osiągnę kompromis z Prawą stroną? Nie sądzę. W założeniach program zawiera takie punkty jak wspólnota majątkowa, prawa i obowiązków małżonków, prawo do dziedziczenia, urlop macierzyński, rodzicielski, wychowawczy, ojcowski… Czy związki nieformalne, powinny mieć takie same prawa jak małżeństwa? W mojej ocenie, jako osoby w związku małżeńskim, nie ma to żadnego znaczenia.

Metody antykoncepcji, mechanizmy działania i kryteriów wyboru… I tutaj już widzę, jak się gęsia skórka komuś podnosi. Tymczasem założenia programowe w sprawie antykoncepcji są znane przynajmniej od dnia, kiedy ktoś wymyślił Alternatywę: mechaniczne, hormonalne, chemiczne, wewnątrzmaciczne, naturalne, a nawet chirurgiczne. Chyba że Prawą stronę bardzo niepokoi rozmowa na ten temat, i to jest ta mityczna seksualizacja… Fakt, dziewczynie, która posiadła jakąś wiedzę w tym zakresie, nie będzie łatwo jakiemuś Łysemu Sebixowi wmówić, że stosunek przerywany, to nic takiego, a antykoncepcja jest złem. Chciałbym tutaj dodać, że nie jest dla mnie ważne, czy osoby z prawej stronie stosują antykoncpecje, czy nie.

I wreszcie w 48 punkcie programu mamy jeden z najważniejszych, który dotyczy seksualizacji, ale, moim zdaniem, całkowicie w jego dobrym znaczeniu: Świadoma zgoda, wyrażenie zgody na kontakty seksualne. Wątek, który bardzo często umyka Prawej stronie, a jeden z ich liderów miał odwagę nazwać wymuszone, brutalne kontakty bez zgody, zwykłą „nieprzyjemnością”.

Punkt 49 to solidna rozprawa z wszelką przemocą na tle seksualnym. Próbowałem i tutaj znaleźć zagrożenia wygłaszane przez Prawicę, ale ich nie znalazłem. Jeżeli wg Czarnka, OrdoJuris, Kleru, PIS, Konfederacji, Zajączkowskiej… prelekcje na ten temat, to zagrożenie dla młodych ludzi, to nie chcę wiedzieć, co jest w ich umysłach i gdzie one się obecnie znajdują. W kolejnych punktach Program także nie namawia do żadnych „innych” czynności seksualnych, a więc nie ma możliwości, aby kogokolwiek miał sprowadzić na złą drogę… Chyba że Kler czuje się zagrożony, że nie wciśnie więcej swoich bajek  z mchu i paproci młodym ludziom.

 

 

Co mamy dalej?

Życie w Internecie, czyli dezinformacja, FAKENEWS, SI, reklamy… ; Uzależnienie od Internetu, od gier, od aplikacji, mediów społecznościowych; Pomoc przy uzależnieniach; Wpływ Internetu na zdrowie psychiczne;  

Edukacja Zdrowotna, to również temat wszechobecnych substancji psychoaktywnych  pochodzenia narkotycznego. W szczególności rozmowy o zagrożeniach przyjęcia takich substancji bez wiedzy, wrzuconych przez osoby trzecie, które później umożliwiają dokonanie pewnych czynności, przy nieświadomym udziale ofiary.

Te ostatnie punkty, odnoszą się tylko i wyłącznie do profilaktyki zdrowotnej, z wykorzystaniem placówek ochrony zdrowia, lekarzy specjalistów, pomocy pielęgniarskiej, NFZ, etc. Dalej nie mam pojęcia, gdzie tutaj jakakolwiek seksualizacja.

Tak przebrnąłem, przez program Edukacji Zdrowotnej dla młodzieży ze szkół średnich. Naprawdę chciałem się do czegokolwiek przyczepić, ale nie mam do czego. Naprawdę, nie mam do czego. W jakikolwiek sposób nie oceniałbym zapisów, o których napisałem, powiedziałem więcej niż kilka słów, to nie znajduję w nich żadnego związku z promocją LGBT, transpłciowości, namawiania do zmiany płci, namawiania do masturbacji, namawiania do jakiejkolwiek innej czynności seksualnej, poza tymi, jakie Ad Persona chciałaby/chciałby stosować w swoim życiu. Być może, dla wielu odbiorców, jest to zbyt trudne.

Konia z rzędem Temu, który mnie przekona, że „Żyć dobrze i zdrowomój osobisty plan na długie i szczęśliwe życie” lub „Zdrowie jako wartośćjak budować pełne i sensowne życie w harmonii ze sobą i światem”, to nauka zawierająca jakąkolwiek szkodliwość.

 

 

Tymczasem, Edukacja Zdrowotna dla szkół podstawowych, to nic innego, jak okrojony program tej, która została przekazana szkołom średnim. Skupię się przede wszystkim na klasie piątej, do której będzie uczęszczać moja młodsza córka.  

Tutaj także w założeniach programowych nie znajduję ŻADNEGO zagrożenia dla jej rozwoju. Wręcz przeciwnie, może się zdarzyć tak, że w środowisku szkolnym, wśród kolegów, ma Ona szansę na to, aby rozwinąć swoje umiejętności społeczne, interpersonalne, rozwijać swoją empatię czy nauczyć się skuteczniejszej współpracy z rówieśnikami. Ważnym celem programu jest wykształcenie w samym sobie szacunku. Nie tylko do siebie, ale i do innych. Jeżeli ktoś ma jakieś wątpliwości co do celu, założeń, to sam program spina w sobie podstawy z przyrody, etyki, informatyki i wychowania fizycznego. Odmienna jest forma przekazania wiedzy, bardziej bezpośrednia, pozalekcyjna, dająca mojej Córce możliwość wyrażenia wszystkich swoich obaw, jak i dzielić się radością swojego życia.

Ktoś złośliwy może powiedzieć, że skoro potrzebuję do tego zajęć z Edukacji Zdrowotnej, to kiepsko u mnie, jako rodzica. Każdy ma prawo zrozumieć moje słowa tak, jak zechce, nie mam na to wpływu. Uważam Edukację Zdrowotną, za krok naprzód dla wszystkich dzieci, chcących dowiedzieć się więcej o sobie, rówieśnikach, pomóc zrozumieć, że nie wszyscy jesteśmy równi, mamy różne umiejętności, potrafimy pięknie wykonać różne rzeczy i różnie ze sobą rozmawiamy.

Trzeba naprawdę mieć ogrom bardzo złej woli, aby takie tematy jak: Dlaczego moje zdrowie, to moja sprawa”; „Styl życia a zdrowie”; „Zdrowie w moich rękach”; „Zdrowie psychiczne, siła, która pomaga żyć”… I wiele podobnych, nazwać szkodliwymi. Powiedziałbym wprost przeciwnie: Występować przeciwko takiej Edukacji, to bardzo źle świadczy o takich przeciwnikach.

W klasie piątej szerzej omawia się tematy związane z zagrożeniem obecności dzieci w Internecie, ale i np. w pojawiających się pierwszych używkach. Niestety, to ten wiek, gdzie wielu młodych ludzi sięga po pierwszego papierosa, po pierwszy alkohol. Cieszę się, że moja Córka zapozna się z zagrożeniami z kolejnej strony, po naszych domowych rozmowach.

Rozwój emocjonalny; Rozwój płciowy; Kim jesteśmy, czyli określanie swoich zainteresowań, pasji, uczuć; Wyznaczanie granic wobec innych osób; Szacunek dla własnego ciała; Sztuka rozmowy, kontaktu, dyskusji; Rozwój mózgu, dojrzewanie ciała; Akceptacja swoich wad wewnętrznych i zewnętrznych; Autoagresja, jak sobie z nią poradzić i gdzie szukać pomocy; Emocje, jak sobie z nimi poradzić; Szacunek dla różnorodności, akceptacji odmiennych kultur, innych religii; Odżywianie, wybór, forma, smak; Aktywność fizyczna; Jak ważny jest sen; Dbanie o środowisko; Życie Rodzinne; Siła wewnętrzna; Zapobieganie przemocy; Różnice w dojrzewaniu; Razem można więcej.

Analizując dokładnie punkt po punkcie, znowu nie znalazłem niczego, co by mogło wstrząsnąć moją Córką, jej seksualności, czy obalić w jakikolwiek sposób jej dotychczasowe przekonanie o sobie. Nie znalazłem żadnych punktów, nawet we wskazaniach dla nauczycieli żadnych takich  wskazówek, aby mieli oni zachęcać dzieci do zmiany płci, zachęcać do masturbacji, zachęcać do jakichkolwiek aktywności seksualnych.

 

 

W punktach, gdzie jest mowa o tym „Kim jesteśmy…” faktycznie jest mowa, że nikt z Nas, ludzi, nie jest równy i nikt nie powinien panikować z powodu tego, że dziewczynki wybierają samochodziki, a chłopcy lalki. Wyrażanie swoich emocji i uczuć, powinno być nieskrępowane, a rolą rodziców, jest zrozumieć wszelkie emocje i pomóc swoich dzieciom w ich problemach, a nie je atakować za to, że nie spełniają rodzicielskich oczekiwań. Być może objawiają się tym wieku pierwsze symptomy tego, że Nasze dziecko nie jest, lub nie będzie takim, jak to sobie zaplanowaliśmy. Dobry rodzic zawsze stanie po stronie swojego dziecka, będzie pomocny, zaakceptuje decyzje i nigdy się od tego dziecka nie odwróci. Zły rodzic rozpocznie poszukiwanie chorób psychicznych, mitycznych lewaków, a może nawet i poukrywanych gdzieś w zakamarkach szkoły czy pokoju działaczy LGBT. Niestety, trudniej ludziom przyjąć do wiadomości sprawy tak, jak się one mają. Są gotowi unieszczęśliwić, zniewolić, a nawet ubezwłasnowolnić swoje dziecko, byleby „nie przyniosło wstydu” rodzicom. Dużo takich przypadków, widziałem. Dużo widziałem dzieci wegańskich rodziców, które przychodziły do nas do domu w porze obiadowej i chciały zwyczajnie zjeść to, co lubią, a nie to, co muszą.

Marginalizacja potrzeb, tłamszenie emocji, zmuszanie do praktyk religijnych, uczenie agresji wobec wszystkich, którzy są inni, to bardzo częste grzechy konserwatywnych, prawicowych rodziców, którym wydaje się, że w taki sposób wpajają „wartości”. Tymczasem, nie wpajają niczego poza jadem, zatruwają młode umysły, zatruwają młode serca i wlewają w nie nienawiść.

 

Mnie cieszy, kiedy moje obie Córki kierują się empatią. Nawet wobec takich, co pragną ich krzywdy. Ten z drugiej strony będzie się cieszył, bo jego dzieci napadną i pobiją dziecko odbiegające od „ich norm i wartości”. Swoimi Słowami

 

Dlatego Edukacja Zdrowotna ma tak wielu wrogów po Prawej stronie. Obawiają się, że ich dzieci mogą mieć szansę wyjść na ludzi, a nie na nich samych.

Moje Córki chcą chodzić na Edukację Zdrowotną, ale od przedszkola nie chcą na religię. Jakoś im nie przechodzi.

Swoimi Słowami

Swoimi Słowami
Każdego dnia pokazuję i piszę swoje życie od nowa
Swoimi Słowami
Swoimi Słowami

 

 

w Teksty
na 27 Sie R
Odsłon: 88

Dodaj komentarz

Wyślij

PANO 20220507 133045