Jesteśmy na kolanach przed walczącą Warszawą.

Autor: Swoimi Słowami

„Ryzyko każdego powstania jest zawsze ogromne. Ryzyko współczesnego powstania jest szczególnie wielkie. Dlatego też jako naczelne hasło wszystkich naszych poczynań zostało postawione: „Powstanie nie może się nie udać”. Wykluczyć tu musimy działanie na oślep, które by mogło się zakończyć katastrofą, z jakiej trudno by się było narodowi podnieść” Generał „Bór” Komorowski, październik 1943r.

„Każdego należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy” Adolf Hitler po otrzymaniu informacji o wybuchu Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku. 14 lutego 1942 roku z rozkazu generała Sikorskiego utworzono Armię Krajową. Zmieniła się nie tylko formalna nazwa, ale gruntownie zmieniły się struktury. Armia Krajowa z wąskiej organizacji kadrowej, miała się stać powszechną armią podziemną.  

8 września 1942 roku do Londynu, z rozkazu generała Grota Roweckiego do Londynu został wysłany raport operacyjny nr 154/III. Raport zawierał plany powszechnego powstania na ziemiach polskich. Plany zostały doprecyzowane i zawierały miedzy innymi:

Obalenie okupanta niemieckiego, wraz z usunięciem całej administracji, oraz wyrzuceniem wojsk niemieckich poza granice Rzeczpospolitej z przed II wojny światowej. Zdobycie broni i wyposażenia wojskowego zmuszając okupantów do oddania jej dobrowolnie. Przeciwstawienie się zakusom ukraińskim. Odbudowę regularnych sił zbrojnych w Polsce. Odbudowanie polskiej administracji. Zaprowadzenie bezwzględnego porządku w nowym państwie polskim bez prawa do buntu.

Rozkaz o przeprowadzeniu powstania mógł wydać tylko Naczelny Wódz, generał Władysław Sikorski, ale ostateczną datę jego przeprowadzenia pozostawiono Komendantowi Armii Krajowej, generałowi Stefanowi „Grotowi” Roweckiemu.

30 czerwca 1943 roku w Warszawie przy ulicy Spiskiej 14, gestapo zatrzymuje generała Stefana Grota Roweckiego. 4 lipca 1943r. w katastrofie lotniczej nad przełęczą Gibraltarską, w bardzo tajemniczych okolicznościach, ginie Naczelny Wódz Generał Władysław Sikorski. Ich następcy, a w szczególności następca Grota Roweckiego, podejmą bardzo wiele tragicznych w swoich skutkach, decyzji.

 

 

Naczelnym Wodzem zostaje mianowany Generał Sosnkowski, a komendantem Armii Krajowej zostaje mianowany Tadeusz Bór Komorowski. Po śmierci Generała Sikorskiego, na stanowisko premiera RP na uchodźctwie mianowano Stanisława Mikołajczyka. Dotychczasowa, twarda polityka ze strony polskiej została zamieniona na spolegliwą wobec Londynu. Sytuację polskiego rządu dodatkowo komplikował brak jakichkolwiek umów międzynarodowych ze Związkiem Radzieckim. Stalin nie był nimi zainteresowany i nie zamierzał prowadzić żadnych rozmów z rządem w Londynie, ponieważ miał już swoją koncepcję polskiego rządu w Moskwie.

W połowie 1943 roku dla przedstawicieli polskiego rządu na uchodźctwie, generalicji stało się oczywistym, że Polskę, Europę Środkową, nie wyzwolą wojska Aliantów Zachodnich, ale Armia Czerwona. Decyzje Wielkiej Trójki upewniły premiera Stanisława Mikołajczyka, Naczelnego Wodza Kazimierza Sosnkowskiego, członków jego sztabu, między innymi generała Andersa, że trzeba będzie przygotowywać się do powszechnego powstania w Polsce, zanim wojska Stalina zaleją naszą ojczyznę. Koncepcja powszechnego powstania przedstawiona przez Generała Grota, została zmieniona.

Brak jakichkolwiek relacji międzynarodowych pomiędzy rządem w Londynie a ZSRR, wywoływał niepokój w Polsce. Komorowski domagał się od Naczelnego Wodza jakichkolwiek rozkazów, wskazówek, w jaki sposób Armia Krajowa miała się zachować wobec nadciągających sowietów. Im bliżej był front, tym mniej informacji.  Dowództwo Armii Krajowej zaczyna sobie zdawać sprawę, że idea wielkiego powszechnego powstania, jeżeli ma się nie udać, to musi się rozpocząć jak najwcześniej. Powstawały kolejne plany operacyjne, które zawierały przeróżne wątki. Jedne zakładały zwiększenie aktywności oddziałów partyzanckich, inne wyłączały z działań powstańczych Warszawę i Kraków, a walki miały się toczyć w taki sposób, aby oszczędzić nasze miasta i ludność cywilną. 

1 października 1943 roku prezydent Raczkiewicz zwołał naradę, na której premier Mikołajczyk oraz generał Sosnkowski zastanawiali się, jak powinna zareagować Polska, Armia Krajowa, wobec wkraczających Sowietów na ziemie polskie. Żaden z obecnych nie docenił powagi sytuacji i planów Stalina dotyczących powojennej Polski. Sosnkowski uważał wręcz, że Armia Czerwona wykorzystała już swoje największe siły i obecnie wykorzystuje bardzo głębokie rezerwy. Wymiana poglądów zakończyła się dokładnie tak, jak się zaczęła, a podjęcie jakichkolwiek decyzji scedowano na najbliższe posiedzenie rządu.

4 października 1943 roku, podczas wspomnianego posiedzenia, rząd szukał rozwiązania, jak powinna się zachować Armia Krajowa wobec Sowietów. W tym miejscu należy wspomnieć osobę wicepremiera Jana Kwapińskiego, który wydaje się być najbardziej trzeźwą osobą, z pośród wszystkich obecnych. W swojej sześciopunktowej propozycji, oprócz wielu pozostawionych z planów Grota Roweckiego zaproponował między innymi, aby po wkroczeniu wojsk sowieckich Armia Krajowa pozostała gotowości bojowej w konspiracji i nie ujawniała się przed Armią Czerwoną. W przypadku represji wobec ludności polskiej przez Sowietów, Armia Krajowa miał przystąpić do czynnego oporu wobec nowego okupanta. Pomimo długich dyskusji, nie podjęto żadnej kluczowej decyzji, nie wydano żadnych rozkazów. 

Kiedy w Londynie trwały dyskusje i spory, w Polsce generał Bór Komorowski ze swoimi współpracownikami z Komendy Głównej, miedzy innymi Antonim Chruścielem, Tadeuszem Pełczyńskim, pułkownikiem Ludwigiem Muzyczką, pułkownikiem Januszem Bokszczaninem, gorączkowo szukali rozwiązania, jak przyjąć Armię Czerwoną na ziemiach polskich.

Pozostawiony sam sobie, mając tylko bardzo szczątkowe instrukcje dla kraju, Bór Komorowski 20 listopada 1943 wydaje rozkaz nr 1300/III, rozpoczynający operację „Burza”, którego skutkiem będzie rozbrojenie Armii Krajowej, masowe zatrzymania oficerów i żołnierzy polskiego podziemia, a finalnie Powstanie Warszawskie.

Operacja „Burza” rozpoczęła swoje żniwo. Zamiast oczekiwanego poszanowania dla polskich postulatów, Sowieci chętnie korzystali ze wsparcia naszych żołnierzy, a po zakończonych walkach, ujawnieniu się oficerów, dokonywała ich zatrzymania i natychmiastowego wywiezienia, a żołnierzy wcielali do Armii Berlinga. Tak było we Lwowie, na Lubelszczyźnie. Tysiące żołnierzy polskiego podziemia trafiło w ręce NKWD.

 

     

 

Tym bardziej zaczynają dziwić dalsze przygotowania do powszechnego powstania, oraz do samego powstania w Warszawie. Pierwsze raporty dotyczące przebiegu operacji „Burza”, jakie otrzymywał Londyn, mocno ochłodziły umysły wszystkim wojskowych. Stało się jasne, że Stalin oprócz pokonania Hitlera, postawił sobie zupełnie inne cele, niż te, o których rozmawiano w Londynie. Wojskowi zrozumieli, że powstanie w Polsce, w Warszawie nie ma już sensu. Armia Czerwona nie walczy rezerwami, a przewaga w liczebności wojsk jest jeszcze większa, niż w przypadku wojsk niemieckich.

Kolejne narady nie przynosiły żadnego sensownego i pozytywnego dla sprawy polskiej, rozwiązania. Dwa bardzo odmienne stanowiska w sprawie przeprowadzenia Powstania mieli premier Mikołajczyk oraz Naczelny Wódz Sosnkowski. Mikołajczyk był przekonany, że wielkie Powstanie w Warszawie będzie mocnym argumentem dla przeprowadzenia rozmów ze Stalinem. Wódz Naczelny już wiedział, że Powstanie nie ma najmniejszej szansy na powodzenie, jest skazane na porażkę i za wszelką cenę chciał wpłynąć na wszystkie osoby decyzyjne, aby nie prowadzić żadnych walk. Jego pisma do prezydenta Raczkiewicza, premiera Mikołajczyka, generała Komorowskiego nie przyniosły żadnego rezultatu. Ostatecznego rozkazu o tym, że Powstania ma nie być, nie wydał, pozostawiając decyzje Komendzie Głównej Armii Krajowej. Zdanie swojego Wodza popierał generał Anders.

Do dzisiaj trwają spory na temat kluczowej roli, jaką odegrał Leopold Okulicki. W wielu źródłach czytamy, że dysponował on opinią od Naczelnego Wodza, że Powstania ma nie być, że nie ma ono żadnego sensu, a może jedynie doprowadzić do ogromnych ofiar wśród ludności cywilnej. Sosnkowski w swojej korespondencji zalecał zatrzymanie przygotowań, ale ostatecznego rozkazu o zakazie, nie wydał.

 

Powstanie zakończyło się pierwszego sierpnia 1944. Powstańcy nie zdobyli ani jednego z wyznaczonych celów, ponosząc ciężkie straty. Swoimi Slowami

 

Generałowie mogli wstrzymać powstanie na dzień przed jego wybuchem, kiedy dowiedzieli się z depeszy dostarczonej przez kuriera Jana Nowaka Jeziorańskiego, że nie mogą liczyć na jakiekolwiek wsparcie ze strony zachodnich aliantów. Dowiedzieli się, że w Warszawie nie wyląduje brygada generała Sosabowskiego, że Stalin zakazał samolotom brytyjskim i amerykańskim na lądowanie po ich stronie frontu, co ułatwiałoby zrzuty. Generałowie wiedzieli, że są sami.

W ostatnich dniach lipca dochodziło do bardzo wielu burzliwych narad w Komendzie Głównej Armii Krajowej. Wiele źródeł przekazuje, że narady były mocno zakrapiane alkoholem, co zdaniem wielu, miało tylko negatywny skutek do właściwej oceny sytuacji. Opozycyjni wobec wybuchu Powstania Muzyczka i Bokszczanin zostali odsunięci od podejmowania decyzji. Pułkownik Janusz Bokszczanin w jednej ze swoich ostatnich próbach zatrzymania powstania powiedział „gdy wybuchnie Powstanie Niemcy będą nas wyrzynać: dzielnica po dzielnicy, ulica po ulicy, a bolszewicy staną po drugiej Wisły i będą się patrzeć jak konamy. Wiara w pomoc była z naszej strony jak wiara dziecka".  Jakże odmiennie brzmią słowa Tadeusza Niedźwiadka Okulickiego, o tym że „Niech się walą mury, niech płynie krew. Tylko nasza walka, nasza śmierć, nasza ofiara może zmienić stanowisko wielkich mocarstw”,  „potrzebny był czyn, który by wstrząsnął sumieniem świata”. 

26 lipca do Komendy Głównej Armii Krajowej dotarła depesza wysłana przez premiera Mikołajczyka upoważniająca Komendę Główną Armii Krajowej do wywołania Powstania w momencie dogodnym dla obecnych w Polsce generałów. Depesza nie była konsultowana z sztabem Naczelnego Wodza, a jedynym celem była polityka. 21 lipca 1944 w Moskwie Stalin powołał Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Zredagowano „Manifest” a przedstawiciele PKWN była jedyną „polską” władzą akceptowaną przez władze ZSRR.

 

 

26 lipca wydano pierwsze rozkazy o mobilizacji Armii Krajowej. Odpowiedzialni za swoje okręgi dowódcy raportowali o ogólnej sytuacji, jaka miała miejsce dookoła Warszawy. Radziecki walec dotarł nad Wisłę, ale do samej Warszawy miał kilkanaście kilometrów. 26 lipca wielu dowódców informowało swoich przełożonych, o wzmożonych działaniach niemieckich wymierzonych w polskie podziemie. Niemcy „trafiali” na magazyny broni, amunicji, warsztaty gdzie produkowano uzbrojenie. 26 lipca wielu dowódców dowiedziało się od Okulickiego, że braki w uzbrojeniu zostaną nadrobione po zdobyciu kolejnych obiektów wojskowych. 26 lipca podjęto decyzję, że narady będą się odbywać dwa razy dziennie, aby żadna z ważnych informacji nie została przegapiona przez Komendę Główną. 

31 lipca Bór Komorowski ostatecznie wydał rozkaz godziny wybuchu Powstania na dzień pierwszego sierpnia 1944, na godzinę 17.

Rozkaz Bora Komorowskiego z dnia 31 lipca wywołał chaos. Pierwotne plany Komendy Głównej wyznaczały 48 godzin na mobilizację i uzbrojenie. Bór Komorowski skrócił ten czas do mniej 24 godzin. W praktyce do kilkunastu, bo obowiązująca godzina policyjna uniemożliwiała swobodne poruszanie po mieście.

W efekcie tego chaosu dobrze uzbrojonych żołnierzy Armii Krajowej było około 40%. Broń długą posiadał jeden na sześciu żołnierzy. Reszta, o ile w ogóle, dostawała broń krótką, kilka granatów. Tak uzbrojeni Powstańcy mieli zdobyć silnie uzbrojone gniazda niemieckiej obrony. Tak twierdził generał Okulicki. Wielu Powstańcom w ostatnich chwili wracał zdrowy rozsądek i wracali do domów, bo nie wyobrażali sobie walczyć gołymi rękami z okupantem niemieckim. 

Warszawa się podzieliła na wiele obszarów, gdzie odizolowane od siebie grupy Powstańców usiłowało przeprowadzać kolejne ataki. Poruszanie się pomiędzy dzielnicami, obszarami było niemal niemożliwe.

Garnizon niemiecki był dobrze poinformowany o przygotowanym Powstaniu, stąd jedną z decyzji było wycofanie z centrum znaczących sił niemieckich, na tereny mniej narażone na ataki. To właśnie w tych obszarach Powstańcy oraz mieszkańcy doznali błędnego wrażenia, że Warszawa stała się wolną. Tymi obszarami było Śródmieście, Stare Miasto , część Żoliborza oraz części Woli.

Więcej iluzorycznych sukcesów przyniosły walki w pomiędzy 2 a 4 sierpnia. Opanowano wytwórnię papierów wartościowych, Bank Polski, Pałac Blanka, zdobyto gmach Poczty Głównej, oraz kluczowy dla późniejszych działań niemieckich, Dworzec Pocztowy. Dlaczego iluzorycznych? Były to straty zaplanowane przez Niemców, a co za tym idzie, spodziewano się ich utraty.

Jednym z ostatnich kluczowych zwycięstw w Powstaniu było wyzwolenie przez Batalion Zośka KL Warschau 4 sierpnia, z którego uwolniono 348 Żydów.

3 sierpnia na Pradze Powstanie całkowicie wygasło.

4 sierpnia „Monter” nakazał wszystkim oddziałom walczącym w Warszawie ograniczenie działań zaczepnych, odpuszczenie walki o kluczowe cele z powodu coraz mniejszych zapasów amunicji.

4 sierpnia zakończyły się ofensywne działania Powstańców.

W pierwszych dniach Powstania, szczególnie w dzielnicach, gdzie Powstańcom udało się wyprzeć pojedyncze jednostki niemieckie, zapanowała euforia ludności cywilnej. Trwała ona bardzo krótko, bo tylko do 5, 6 sierpnia, kiedy niemiecki okupant przystąpił do kontrnatarcia. 

 

Braki w uzbrojeniu, amunicji, nie pozwalały naszym Bohaterom na podjęcie walki na równi z niemieckim garnizonem obecnym w Warszawie, a do samej Warszawy zmierzały kolejne formacje SS, w tym mający bardzo złą sławę pułk Dirlewangera. Swoimi Słowami

 

Od samego początku Powstania, bo już 2 sierpnia, Niemcy dokonali wielu zbrodni wojennych na ludności cywilnej. Zbrodni dokonywano w każdej dzielnicy. Do największej zbrodni popełnionej przez wojska niemieckie doszło 5, 6 sierpnia na Woli. Przez dwa dni oddziały Reinefartha oraz Dirlewangera wymordowały nawet 65 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci. Nie mniejszą brutalnością wykazywała się brygada SS Rona, popełniając na Ochocie tysięcy gwałtów i mordów.

Rozkazy Adolfa Hitlera były oczywiste: miasto miało zostać zrównane z ziemią, a jej mieszkańcy, powstańcy wybici co do jednego. Pacyfikacja Powstania miała być brutalna i nie miano okazywać żadnej litości. Dopiero 4, 5 sierpnia, między innymi Erich von dem Bach Zalewski wynegocjował, aby oszczędzić ludność cywilną i utworzyć dla nich obóz, a potem sprowadzić do III Rzeszy. Do obozu przejściowego w Pruszkowie trafiło dobrowolnie blisko pół miliona mieszkańców Warszawy. Pierwotnie z rozkazu Bacha Zalewskiego do obozu trafiały tylko kobiety i dzieci. 12 sierpnia zakazał wszystkim jednostkom rozstrzeliwanie cywilnych mężczyzn i również oni mieli trafiać do Pruszkowa.

Euforia ludności cywilnej dla Powstańców całkowicie minęła. Informacje o zbrodniach dokonywanych przez zdegenerowane jednostki SS zaczęły wywoływać efekt odwrotny. Wielu mieszkańców reagowało agresją na widok wojsk powstańczych, oskarżając ich o tragiczny los ich samych, oraz ich bliskich.

 Agonia Powstania trwała pięćdziesiąt dziewięć dni. Od 4 sierpnia niemieckie oddziały Reinefartha i Dirlewangera szturmowały umocnienia na Woli. Polscy obrońcy już wiedzieli, że oddanie każdego domu, każdego mieszkania, to wyrok śmierci nie tylko dla nich, ale ludności cywilnej. W dniach 8-11 sierpnia zgrupowanie pułkownika „Radosława” toczyło ostatnie, zacięte walki o Wolę w rejonie cmentarza Powązkowskiego. Radosław wierzył, że KEDYW pozwoli mu na wycofanie i ocalenie podległych mu żołnierzy, w tym młodzieży harcerskiej, ale zgoda na wycofanie nie przyszła, a zgrupowanie atakowane z trzech stron, utraciło pond 50% swojego stanu osobowego. 17 sierpnia wspomniane oddziały niemal całkowicie wyparły Powstańców z Woli.

12 sierpnia szturmująca Ochotę SS Rona wyparła Powstańców z Ochoty. Najpierw upadła Reduta Kaliska, a na drugi dzień, Reduta Wawelska.

13 sierpnia, na ulicę Kilińskiego wybiegają cywile, gromadzą się Powstańcy, wszyscy chcą podziwiać zdobyty mały czołg przez żołnierzy. Miniaturowy czołg okazał się pojazdem specjalnym Borgward IV, Goliat. Pojazd pułapka eksplodował zabijając ponad 300 cywili, których części ciał zostały rozrzucone w promieniu kilkuset metrów. Wybuch zranił kolejne kilkaset cywili i żołnierzy, wśród których był sam Bór Komorowski.  

Po upadku Woli i Ochoty Bach Zalewski wydał rozkazy do opanowania Starego Miasta. Ta najdłuższa wewnętrzna bitwa trwała od 7 sierpnia aż do 31 sierpnia. Odpowiedzialna za obronę Starówki, Grupa Północ pułkownika Karola Ziemskiego, dysponując siłami 9 tysięcy Powstańców, w ruinach, bronili się aż do 31 sierpnia. Była to najdłuższa i najbardziej krwawa bitwa w Warszawie w trakcie całego Powstania. Z dziewięciu tysięcy Powstańców na początku bitwy o Stare Miasto, w skład których wchodzili również żołnierze z Żoliborza i Puszczy Kampinowskiej, w ostatnim dniu walki o tę dzielnicę pozostało niecałe dwa tysiące. Pomimo wielkiej dysproporcji sił, polskim obrońcom nie brakowało zaciekłości i pomimo upływu dni, tygodni, zatrzymywali nawałę oddziałów Dirlewangera, wspieranego później przez oddziały Reinefartha.

Po dwóch tygodniach walk, starty po oby stronach były ogromne. Powstańcy stracili ponad 5 tysięcy żołnierzy, a oddziały SS, jak wynika z raportów, od 150 do 200 żołnierzy. Bohaterstwo, zaciekłość, to jednak za mało. Pułkownik Karol Ziemski wydał rozkazy o opuszczeniu Starówki.

Obrona Starówki jest także symbolem całkowitej zapaści dowodzenia w Powstaniu. Generałowie nie potrafili podjąć żadnej decyzji, nie potrafili już określić, jakie są faktyczne straty wśród wojsk, o ludności cywilnej nie wspominając. Do wielu sporów dochodziło także pomiędzy samymi Powstańcami. Każde zgrupowanie, każdy batalion miał swoje własne propozycje prowadzenia dalszej walki. Coraz mniejsze morale, coraz większe straty, brak amunicji, brak lekarstw. Tak wyglądały ostatnie godziny obrony Starego Miasta.

Z 30 na 31 sierpnia Grupa Północ z rozkazu pułkownika Wachnowskiego podjęła ostateczną próbę przebicia się do Śródmieścia. Natarcie się nie udało. Powstańcy zostali zdziesiątkowani, wielu z nich załamało się, popadło w apatię, porzuciło broń, porzuciło mundury i opuściło swoje jednostki. Tylko autorytet i determinacja Wachnowskiego doprowadziło do zatrzymania ostatnich Powstańców i ocalenia zdziesiątkowanej Grupy Północ.

1 września Niemcy zajęli całe Stare Miasto i przy coraz mniejszym oporze ze strony powstańców, zajmowali kolejne domy, ulice, dzielnice.

13 sierpnia oddziały Montera ze Śródmieścia podjęły próbę przebicia się w kierunku na Stare Miasto. Próba się nie powiodła i Monter nie zdecydował się już na inne podobne operacje tego typu. Odrobinę nadziei w serca Powstańców wlało się, kiedy do Warszawy przybyli partyzanci z Lasów Chojnowskich i Lasu Kabackiego. Połączyli się oni z Powstańcami ze Śródmieścia. Wspólnie z partyzantami planowano atak na dzielnicę policyjną. Nie udało się dojść do porozumienia pomiędzy dowódcami i do zmasowanego ataku Powstańców z Partyzantami nie doszło.

 

 

Pod koniec sierpnia, pomimo ogromnych braków broni, amunicji, zasobów ludzkich, Powstańcy podejmowali walki zaczepne z niemieckimi oddziałami, ale w większości nie były one skuteczne. Jeżeli udało się naszym Powstańcom zdobyć jakikolwiek obiekt, nie miał on większego znaczenia strategicznego, a doprowadzał tylko do coraz większych strat. 20 i 23 sierpnia po zaciętych walkach AK zdobyła Duża i Małą PAST-ę, komendę Policji na Krakowskim Przedmieściu. 23 sierpnia zdobyto kościół św. Krzyża. Nie zdobyto za to żadnego magazynu z bronią czy amunicją. 

Podobnie działo się na Mokotowie, Żoliborzu, w walkach o dostęp do Wisły…

9 września, za pośrednictwem Czerwonego Krzyża Bór Komorowski rozpoczął rozmowy kapitulacyjne z generałem Rohrem. 11 września zostały one zawieszone po tym, jak Londyn zadeklarował zrzuty dla walczącej Warszawy. Niestety, operacja zrzutów nie powiodła się, a Bór Komorowski nie miał już żadnych nadziei na prowadzenie jakiejkolwiek walki.

Do oddziałów Dirlewangera, Reiherfartha dołączyły liniowe jednostki niemieckie. Powstanie, chociaż nie otrzymało bezpośredniego wsparcia od Armii Czerwonej, to dowództwo radzieckie pozwoliło na desant części oddziałów 1 Armii Wojska Polskiego. Pomiędzy 16 a 19 września na lewym brzegu Wisły wylądowało około cztery tysiące żołnierzy  3 dywizji im. Traugutta. Operacja była całkowicie nieudana. W trakcie desantu zginęło 2297 żołnierzy, a kolejnych 1467 zostało rannych. Zaledwie dwustu Berlingowców, dowodzonych przez majora Stanisława Łatyszonka walczyło dalej.

Od 19 września, wszędzie tam, gdzie jeszcze istniały oddziały Powstańców, trwała jedna wielka ewakuacja. Zgrupowanie „Radosław”, „Kryska”, żołnierze Ryszarda Białousa, część Berlingowców, podjęli się próby wycofania w kierunku Mokotowa. Część próbowała przeprawić się przez Wisłę, ale szybko stało się jasne, że to nie będzie możliwe. Tego samego dnia inna część żołnierzy AK w sile kilkuset powstańców, wraz z reszką Berlingowców, próbowało się przebić do Śródmieścia. Do pozycji Powstańczych dotarło zaledwie pięcioro z nich. Pozostali zginęli, zostali pojmani przez Niemców. Walki o Górny Czerniaków, obok Starówki, były bardzo krwawe i brutalne.   

Ostatnim bastionem obrony w Powstaniu Warszawskim była tzw Niepodległa Rzeczpospolita Kampinoska.

W wyniku działań podjętych przeciwko oddziałom Armii Krajowej, całe zgrupowanie zostało rozbite. Zgrupowanie w Kampinosie utraciło 200 żołnierzy, 150 trafiło do niewoli, utracono tabory z bronią, amunicją, żywnością, lekami. Było to jedyne ugrupowanie, które nie skapitulowało, ale przestało istnieć.

Ostatnie dni września, to wielka akcja pacyfikacji. Bach Zalewski zdawał sobie sprawę, że ostateczne pokonanie Powstańców, to kwestia dni, może dwóch tygodni. Nie prowadził już operacji szturmowych. Postawił zadania oczyszczenia miasta z Powstańców. Barykadowano kanały, przy włazach stali żołnierze z granatami, dom po domu, ulica po ulicy przechodziły w ręce niemieckie.

24 września niemieckie natarcie na Górny Mokotów zmusiło podpułkownika Józefa Rokickiego do wydania rozkazu ewakuacji kanałami całego swojego zgrupowania w kierunku Śródmieścia. Udało się ewakuować około 800 Powstańców, kiedy Antoni Monter Chruściel nakazał powrót i dalszą obronę na Mokotowie. W kanałach przebywało w tym czasie 400 żołnierzy, z których niemal wszyscy, pozostali tam na wieki.

Po upadku Żoliborza, dowodzonego przez pułkownika „Żywiciela”, Powstańcom pozostała tylko niewielka, zniszczona część Śródmieścia. W ostatnich dniach Powstania, do pacyfikacji naszych żołnierzy, Bach Zalewski wykorzystywał już wszystkie możliwe formacje, w tym wojska pancerne.

 

26 lipca nikt nie wiedział, że Niemcy byli już poinformowani o planowanym Powstaniu. Swoimi Słowami

 

Bór Komorowski nie miał już innej możliwości, jak wystąpienie do Zalewskiego i podjęcie rozmów o kapitulacji. Decyzja zapadła 28 września i spotkała się z wielkim oporem Antoniego Chruściela i Leopolda Okulickiego, którzy proponowali nawet zwrócenie się do sowietów i byli gotowi do złożenia przysięgi wojsko armii czerwonej. Tym razem Komorowski nie ugiął się pod ich presją i rozpoczęły się rozmowy kapitulacyjne. 

W trakcie walk w Warszawie pomiędzy 1 sierpnia a 3 października 1944 roku zginęło około szesnaście tysięcy Powstańców. Rannych zostało 20 tysięcy Powstańców. Do niemieckiej niewoli trafiło 15 tysięcy Powstańców. Straty poniosła także 1 Armia Wojska Polskiego, która w trakcie przeprawy, krótkiej walki po lewej stronie Wisły, straciła 5,5 tysięcy zabitych i rannych.

Najcenniejsza polska krew, pokolenia Kolumbów, pokolenia Zośki, Rudego, Alka. Pokolenia, które urodziło się w wyzwolonej Ojczyźnie i oddało za nią życie, wierząc w swoich dowódców, a których ci dowódcy, bezczelnie okłamywali.

Największą cenę za zbrodnię na Warszawie dokonanej przez Bora Komorowskiego, Antoniego Chruściela i Tadeusza Okulickiego, poniosła ludność cywilna. Zostało zamordowanych od 150-200 tysięcy mężczyzn, kobiet, dzieci, seniorów. Blisko 550 tysięcy mieszkańców z samej Warszawy, a 100tysięcy z okolicznych miejscowości, zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Przez obóz w Pruszkowie przeszło od 350 do 550 tysięcy ludności cywilnej. Nie da się tego w żaden sposób po ludzku zrozumieć i zaakceptować.

W Powstaniu nie walczyła regularna armia. W Powstaniu walczyli bardzo młodzi ludzie. W Powstaniu brały udział dzieci, wykorzystywane jako kurierzy, przenosiły pocztę, rozkazy, a często, amunicję. Nie można znaleźć słów usprawiedliwienia dla dowódców, wydających takie rozkazy. W Powstaniu zginęło 17 tysięcy dzieci i młodzieży w wielu od 10 do 17 lat. Nie mamy szacunkowych danych, o liczbie najmłodszych.

W wyniku Powstania Warszawa stała się jedną wielką ruiną. Utraciliśmy wszystkie nasze najcenniejsze dobra kultury, architektury, biblioteki, których wartości nie jesteśmy w stanie szacować. Spacerując po Warszawie, po Starym Mieście, zawsze mam świadomość, że nie wiele z tego co oglądam, to oryginalna zabudowa miasta.

Czy było warto? 

23 sierpnia 1944 o godzinie 20:00, Bór Komorowski wydał rozkaz nr L.4/III nakazujący oddziałom Armii Krajowej w Krakowie rozpoczęcie powstania. Rozkaz ten słusznie został zignorowany.

 

Bibliografia:

"Kto Wydał Wyrok na miasto" Andrzej Leon Sowa; Wydawnictwo Literackie.

"Powstanie Warszawskie 1944" Krannhals von Hanns; Wydawcnistwo Bellona.

"Powstanie Warszawskie 1944. Zarys działań natury wojskowej" Adam Borkiewicz; Publikacja Muzeum Powstania Warszawskiego.

"Obłęd '44. Czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie" Piotr Zychowicz; Dom Wydawniczy Rebis.

 "Kronika Powstania Warszawskiego" Andrzej Kunert; Wydawnictwo Zysk i S-ka.

Portale internetowe: dziejesie.pl; ciekawostkihistoryczne.pl; historykon.pl; wielkahistoria.pl

Kanały internetowe youtobe: "Historia Bez Cenzury", "Wojenne Historie", "Historia Realna", "Okupowana Polska"

 

Swoimi Słowami

Swoimi Słowami
Każdego dnia pokazuję i piszę swoje życie od nowa
Swoimi Słowami
Swoimi Słowami

w Swoimi Słowami o historii
na 13 Sie R
Odsłon: 63

Dodaj komentarz

Wyślij

PANO 20220507 133045